24 kwietnia 2010 (sobota), godz. 19:00
Dobre duchy, przybywajcie, czyli przebojowa komedia LT
Komedia romantyczna. Do urokliwego domu pod Londynem, będącego właśnie do wynajęcia, wprowadza się młoda para, Mary i Simon. On – początkujący pisarz powieści kryminalnych, ona – ciepła, dobra, kochająca swego męża dziewczyna. Jest w ciąży. Poprzednimi właścicielami domu byli, tragicznie zmarli Jack i Suzie.
Jack
i Susie zginęli tragicznie. Mogliby zażywać anielskich rozkoszy w
niebie, ale przez ateizm Jacka, św. Piotr cofnął ich sprzed wrót raju
na ziemski padół. Wrócili tedy do swego kochanego domku pod Londynem.
Brak ziemskiej powłoki nie pozbawił ich emocji. Wspominają, to
znów kłócą się po dawnemu, nie szczędząc sobie uszczypliwości. Zgodnie
bawią się za to w straszenie Marka Webstera - zarządcy budynku. Kiedy
wprowadzi się do „ich” domu młode małżeństwo, duchy początkowo
traktować będą Simona (Ernest Nita) i Mary (Anna Haba) jak intruzów, a
teściową - jak zło wcielone. Aż w końcu zaczną młodym „matkować”,
nadrabiając to, czego nie udało im się osiągnąć za życia...
„Przyjazne
dusze” z tytułem nieco przewrotnym niosą w sumie wielki ładunek
pozytywnej energii. Widać, że aktorzy LT dostali „kopa humoru”. Świat
zmarłych i żywych w spektaklu R. Czechowskiego zazębia się i przenika
precyzyjnie. Obok klasycznych mijanek cielesno-widmowych, wibrują
humorystycznym słowem dialogi, z celną, zaskakującą puentą „zza
światów”.
Tatiana Kołodziejska (Susie) i Janusz Młyński (Jack)
tworzą przekonującą parę „z bagażem”, gdzie choć serce już nie bije,
nie wszystko wygasło. Potrafią wywołać śmiech, ale też wszystko
wyciszyć, by zagrać na nutach wzruszenia. Nie wiem, jak można być
ateistą, stojąc u nieba bram, ale nawrócenie Jacka w wykonaniu
Młyńskiego, potrafi „ruszyć” widza.
Zresztą ten motyw
przemiany, poświęcenia, nadaje „Przyjaznym duszom” głębszy rys. Pozwala
odróżniać od fars z pomieszaniem osób i rzeczy oraz obowiązkowym
trzaskaniem drzwiami.
Przy czym cały czas nie zapominamy, że
obcujemy z komedią. Przyczajony w zadziwieniu Marek Sitarski jako Mark
Webster, Elżbieta Lisowska-Kopeć jako ujeżdżająca przypadkowego
kochanka Marta Bradshow - nieźle rozgrzewają mięśnie brzuch widza.
Ale
bomba a la kabaret wybucha, gdy na scenę wpada Elżbieta Donimirska. Ki
czort! - chciałoby się zakrzyknąć, a to przecież Anioł Stróż we własnej
osobie. Z pierzem we włosach, pierzastą podwiązką, wyuczonym ziemskim
zawodem nauczyciela chemii i przebojem „Jak anioła głos” zespołu Feel w
komórce - kreacja skończona! Porażająca humorem.
Jakby tego
było mało, śmiechowi i wzruszeniu pięknie idą w sukurs nuty
gorzowskiego skrzypka jazzowego (tu wcale nie jazzowe!) Adama Bałdycha.
Finałowe frazy unoszą w fotelu. I zapraszają: przybywajcie do
Lubuskiego Teatru. Dwie godziny zabawy gwarantowane.
Obsada:
Jack Cameron - Janusz MłyńskiSusie Cameron - Tatiana KołodziejskaMark Webster - Marek Sitarski
Simon Willis - Ernest NitaMary Willis - Marta Frąckowiak/Anna HabaMarta Bradshaw -Elżbieta Lisowska- Kopeć
Anioł Stróż - Elżbieta Donimirska
Miejsce: Teatr Lubuski, ul. Niepodległości 3/5 Start: 24 kwietnia, godz. 19.00
ostatnia zmiana: 2010-03-30