8 osób na premierze - taka widownia zabija kina jednosalowe w lubuskich miastach. Właśnie ważą się losy jedno z najstarszych.
W Gorzowie i w Zielonej Górze kilka kin poddało się
bez walki, gdy do miast wkraczały multipleksy. Ale problem jednosalowych kin
dotyka też, może nawet mocniej, mniejszych miast, o które nie biją się sieci
multipleksów.
Melnik: 8 osób na premierze
Jan Melnik ze świebodzińskimi kinami jest związany od niemal 50 lat. Niegdyś
pieczę sprawował nad aż trzema placówkami: Przyjaźnią, Kosmosem i objazdowym.
Dziś ostał się tylko Kosmos. - Utrzymać się w takim mieście jak Świebodzin z
pokazywania filmów to graniczy z cudem. Wystarczy zobaczyć, ile ludzi
przychodzi na seanse. Na premierach zjawia się czasami tylko 8 osób. Frekwencje
robią jeszcze seanse szkolne. Ale to nie może być podstawą działalności. A gdy
w ubiegłym miesiącu wieszałem plakat najnowszej bajki, podeszła do mnie
dziewczynka i powiedziała: "Ten film to ja już widziałam w
komputerze". Załamałem ręce - opowiada Melnik.
Potęga: Wypowiadam umowę
Kino Odra w Nowej Soli istnieje od 40 lat. Grzegorz Potęga zarządza nim od lat
10. Ostatni rok okazał się gorszy niż wszystkie poprzednie i chyba przełomowy.
Właśnie wypowiedział umowę dzierżawy właścicielowi budynku - instytucji
Odra-Film z Wrocławia. Dlaczego? - Warunki finansowe najmu, które były do
zaakceptowania jeszcze rok temu, obecnie stały się nie do wytrzymania.
Negocjacje nie przyniosły skutku. Muszę zrezygnować. W grudniu kończy się
trzymiesięczny okres wypowiedzenia, czekam jeszcze na jakąś reakcję Odry-Film -
mówi z nadzieją Potęga.
Za biedni, by konkurować
Dlaczego małe kina popadają w biedę, a ludzie przestają korzystać z ich usług?
Oferują marne warunki - sale, w których latem doskwiera brak klimatyzacji, a
zimą przebija chłód. W tym względzie, a także w jakości obrazu i dźwięku nie
mogą się równać z multipleksami. Tymczasem dziś niemal każdy ma samochód, żeby
zrobić sobie wycieczkę na seans. Zarządcy małych kin o tym wiedzą, a
jednocześnie nie mają pieniędzy na poważne inwestycje. Gdy w Zielonej Górze
zaczynała działać galeria Focus Park z multipleksem, zamknęło się słynne kino
Wenus. W Gorzowie, kiedy ruszała sieć Helios w galerii Askana, znikły Kopernik
i Słońce, a walczyć stara się tylko kino 60 krzeseł.
Cyfrowy gwóźdź do trumny
W województwie lista zamykanych ośrodków z tradycjami jest o wiele dłuższa. A
gwoździem do trumny dla tych, którzy jeszcze się bronią ma być cyfryzacja. - W
pierwszym tygodniu grudnia uczestniczyłam w Forum Wokół Kina w Zamościu. Uczestnicy
debaty co rusz podkreślali, że bez aparatów cyfrowych jednosalowe kina są
skazane na duże problemy. Z czasem taśmy analogowe będą wypierane przez
cyfrowe. Filmów nagrywanych na taśmach analogowych pojawi się o wiele mniej,
więc jako pierwsze dostaną je ważniejsze kina, tzw. priorytetowe. Nasze
międzyrzeckie kino będzie więc musiało czekać w kolejce - prognozuje Monika
Ziółkowska, instruktor do spraw promocji kultury w Międzyrzeckim Domu Kultury.
Taką sytuację ma już kino Chrobry w Rzepinie. - Filmy dostajemy miesiąc później
niż multipleksy, wiele osób z naszego miasta i okolic jeździ na premiery do
dużych kin wielosalowych. Gdyby u nas kino nie było połączone z domem kultury,
już by nie istniało - przyznaje Tomasz Sidorkiewicz, dyrektor domu kultury w Rzepinie.
Potęga: Po prostu przestali przychodzić
Odra w Nowej Soli nie od razu odczuła uruchomienie multipleksu w oddalonej o 20
km Zielonej Górze. - Przez rok wszystko było po staremu, aż latem 2009 r.
ludzie przestali przychodzić do kina. - Do końca nie wiem, dlaczego tak się
stało, ale na pewno multipleks zabrał mi widzów - rozmyśla Grzegorz Potęga.
Melnik: Żyję, bo jestem sam
W jaki sposób Jan Mielnik broni się z jednym kinem w Świebodzinie? - ...Wie
pani dlaczego mi się to udaje? Wszystko robię sam. Wyświetlam filmy, konserwuję
sprzęt, prowadzę księgowość, sprzątam. Dodatkowo wspomaga mnie gmina. Jestem
pasjonatem filmów. Kino to moje życie. Nie chcę z niego rezygnować.
Źródło: Gazeta Wyborcza Zielona Góra