Zielona Góra eksperymentuje

Dział: Zielona Góra

Gimazjoliceum to eksperyment edukacyjny w Zielonej Górze. Lubuskie liceum ma zamiar połączyć się z upadającym gimnazjum.

I LO nie trzeba przedstawiać. Elitarny zielonogórski "ogólniak" od lat jest w czołówce najlepszych szkół w województwie i w Polsce. Według najnowszego rankingu "Perspektyw" szkoła zajmuje 13. miejsce w kraju, najwyższe w Lubuskiem.

By dostać miejsce w upragnionej ławce absolwenci gimnazjów muszą pokonać nawet trzech, czterech kolegów. Z drugiej strony jest Gimnazjum nr 2, które plasuje się w dole oświatowej tabeli. Placówkę, która jeszcze kilka lat temu był w czołówce najlepszych zielonogórskich szkół, dobiła fuzja z najgorszym w mieście Gimnazjum nr 5. Tę szkołę zamknięto dwa lata temu, a uczniów przeniesiono do najbliższego gimnazjum, czyli do "dwójki". I to był początek kłopotów.

Zlikwidowana szkoła miała złą sławę, rodzice uczniów mieszkających w rejonie "dwójki" zaczęli zapisywać dzieci do innych szkół - choćby na drugim końcu miasta. W ciągu dwóch lat ze szkoły odpłynęła blisko połowa uczniów. W tym także tych najlepszych. - Rodzice nie patrzyli na to, że mamy świetnych nauczycieli, którzy potrafili przez lata utrzymywać wysoki poziom nauki. Gdy przejęliśmy młodzież z "gorszej" szkoły, natychmiast przypięto nam łatkę słabego gimnazjum.

A to przecież nieprawda. Miałam łzy w oczach, gdy w ubiegłym roku przejrzałam cenzurki uczniów, którzy złożyli podania do naszej szkoły. Nie było ani jednego z czerwonym paskiem. Rodzice zrezygnowali z naszej oferty, gdy gruchnęła wiadomość o fuzji - opowiada Anna Kurp, dyrektor Gimnazjum nr 2. A słaby nabór może w przyszłości oznaczać jedno - słaby wynik testu gimnazjalnego. Z takiej spirali trudno wyjść. Czy może coś przerwać złą passę szkoły? Fuzja - tym razem - z porządnym partnerem.

W naukę w gimnazjum chce "zainwestować" nie byle kto, bo I LO. Daje szkole markę i doświadczenie swoich najlepszych nauczycieli. Wspólnie stworzą klasy, które wyszkolą przyszłych absolwentów liceum. Co na tym zyska "jedynka"? - Świetnie przygotowanych uczniów. Wszyscy będą mieć wiedzę na tym samym poziomie.

Nauczycielom w liceum łatwiej będzie przygotować ich do matury czy wykształcić na olimpijczyków - opowiada Ewa Habich, dyrektor I LO i przyznaje, że po reformie oświaty belfrom z ogólniaków brakuje czwartego roku nauki.Eksperyment ruszy od września, w gimnazjum oddalonym od liceum o kilka przecznic. Tam, na początku, powstaną dwie klasy pod patronatem "jedynki". Uczniowie mogą liczyć na większą liczbę godzin nauki wybranych blokowo przedmiotów. Pierwsza klasa ma rozwijać zainteresowania politechniczne - stawia na naukę matematyki, fizyki, i informatyki. Drugi blok przyrodniczy to szlifowanie biologii, chemii i geografii.

Ma gwarantować przygotowanie do studiów medycznych (uczniowie będą uczyć się nawet łaciny!). Programy nauki przedmiotów zostaną opracowane przez belfrów obu szkół. Nauczyciele liceum będą także uczyć gimnazjalistów na zajęciach dodatkowych, na które zaproszą do siebie do szkoły. Biolodzy, ekonomiści zorganizują warsztaty. Fizycy i chemicy zaproszą do swoich laboratoriów. Matematycy przeprowadzą seminaria, a informatycy zaproszą przed swoje komputery. Uczniowie będą uczyć się 20-25-osobowych klasach. Uczyć się dwóch języków (w tym jednego w wersji rozszerzonej). Wspólnie utworzą szkolne przedsiębiorstwo.

Źródło: zielonagora.gazeta




ostatnia zmiana: 2011-03-31
Komentarze
Polityka Prywatności