Tak bawili się nasi inżynierowie

Dział: Zielona Góra

Balową salą stał się w piątek budynek wydziału inżynierii lądowej i środowiska. A studenci i wykładowcy zmienili się tej nocy w wytrawnych tancerzy...

Na karnawałowej gali inżynierów, ze studentami Uniwersytetu Zielonogórskiego bawili się wykładowcy. Przyjechali też absolwenci inżynierskich kierunków. Dla Sylwi Świątek z Sulechowa, obecnie inżyniera budowy autostrady (jedynej kobiety w regionie na tym stanowisku!), to już trzecia taka impreza. Podobnie, jak dla jej partnera - Jacka Żołyńskiego, również inżyniera. Przygotowywała pierwszą galę, a teraz była gościem honorowym. - Ten bal jest już małą tradycją - mówi. - Pokolenie się zmieniają, przychodzą nowi studenci i również chcą coś tworzyć. Za rok również chcę tu wrócić i ponownie zatańczyć walca wiedeńskiego!

Natalia Piotrowicz czujnie wypatrywała znajomych sprzed lat. Na przyjazd namówiła ją koleżanka. - Tutaj wspomnienia ożywają - przyznaje. - Już w autobusie miejskim podziwiałam zza szyby, jak zmienia się Zielona Góra. Dawno mnie tu nie było...

Ze Świebodzina na bal dotarł Jarosław Wesołowski, także absolwent uczelni. Na gali bywa co roku i zawsze dobrze się bawi. - Taka towarzyska aktywność to element osobistego marketingu i doskonała rozrywka - stwierdza. - Spotyka się tu wielu inwestorów, a to może zaprocentować w przyszłości.

Z nutą nostalgii na balu pożegnano tegorocznych absolwentów, przyszłych budowniczych naszych domów i dróg. Otrzymali oni z rąk prof. Urszuli Kołodziejczyk odblaskowe kamizelki, w których ruszą na place budowy.

Najbardziej wzruszonym absolwentem wydawał się być Tomek Stanisławiak. To m.in. w jego ścisłym umyśle zrodził się pomysł na organizację balu. To on, wspólnie z S. Świątek, prowadził poprzednie edycje gali. Teraz pałeczkę przejęli młodsi, czyli Ewelina Owoc i Tomek Bryk. Bo bal poświęcony był również młodym żakom. Odbyły się oczepiny, na których pierwszaków pasowano na studentów.

W tym roku bilety na galę rozeszły się jak świeże bułeczki. A wszystko zaczęło się trzy lata temu... To właśnie wtedy powstał pomysł imprezy. Dwoje żaków, natchnionych przez U. Kołodziejczyk, postanowiło zintegrować brać studencką. Przekształcili budynek dydaktyczny wydziału inżynierii lądowej i środowiska w salę balową. Pokazali, że projektować potrafią nie tylko nasze drogi, wnętrza mieszkań i wodociągi. Udowodnili, że tworzenie imprezy z pomysłem i bawienie się na niej to sztuka. Są mistrzami również w tym temacie.

Choć bale mają zazwyczaj charakter poważny, tu było dużo śmiechu i zabawy. Największymi hitami okazały się artystyczne wiązanie krawatów i konkurs na parę "najwyżej" tańczącą. Na loterii można było wygrać obiad z dziekanem, miejsce parkingowe przy uczelni, wchodzenie do dziekanatu bez kolejki, karnet na darmowe kserowanie...

Goście pochłonięci zabawą nie chcieli zejść z parkietu. Tańczyli do białego rana! - Teraz pora posprzątać i wracać do swoich obowiązków - wzdychała doktorantka Anna Asani.

Źródło: www.gazetalubuska.pl

ostatnia zmiana: 2016-09-02
Komentarze
Polityka Prywatności